M. Hodalska, Korespondent wojenny

Ofiara z kamerą

22 wrz. 2009
Pełny tekst

Magdalena Hodalska
Korespondent wojenny
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Kraków 2006

Czy we współczesnej zlaicyzowanej cywilizacji euroatlantyckiej jest jeszcze miejsce na rytuał ofiarniczy? Zdaniem Magdaleny Hodalskiej, autorki książki Korespondent wojenny – jak najbardziej. Hodalska wykorzystuje klasyczne teorie ofiary do opisu sytuacji dziennikarzy relacjonujących wojnę. Po kolei wprowadza czytelnika w koncepcje wielkich teoretyków – Mircea Eliadego, Huberta i Maussa, Gerardusa van der Leeuwa, Waldenfelsa czy Girarda. Czerpiąc z ich prac, tworzy własny schemat rytuału ofiarniczego, na który składają się: rytuały wejścia, postać ofiarnika, dar, sposób złożenia ofiary, adresat ofiary, rytuały wyjścia. Wyróżnione etapy składania ofiary ma przechodzić kolejno korespondent, który wybierając się na tereny ogarnięte wojną, doświadcza zmiany stanu – odbywa badania lekarskie, zostaje oczyszczony, zmienia wygląd, ubranie, otrzymuje legitymację dziennikarską – zdaniem autorki, stygmat ofiarniczy. Dziennikarz na wojnie staje się ofiarnikiem. Składanym przez niego darem jest news – rzecz dla ofiarnika bardzo cenna, często okupiona dużym wysiłkiem, strachem, nieraz cierpieniem. W tym specyficznym rytuale ofiarniczym zdarza się też, że ofiarnik sam składa się w ofierze, czyni dar z siebie. W kraju, gdzie toczy się wojna, korespondent jest obcym, który według Girarda stanowi najlepszy materiał na ofiarę. Opis miejsca dziennikarzy w rytuale nie wzbudza wątpliwości. Rodzi się jednak pytanie, kto w tej koncepcji jest adresatem ofiary. W kulturach tradycyjnych ofiarę kierowano do sacrum – bóstwa czy mocy natury. Miała dostarczać sił witalnych lub stanowiła przebłaganie. Była Maussowskim darem, który domaga się odwzajemnienia, zapewnia pomyślność ofiarującym. Co w kulturze współczesnej jest w stanie zastąpić kategorię sacrum, stać się adresatem ofiary?

Telewidzowie, mieszkańcy globalnej wioski – twierdzi autorka. Więc w ponowoczesności z mysterium tremendum et fascinans pozostaje tylko osoba wpatrująca się w telewizor? Jaka jest jej moc sprawcza, siła tworzenia? Człowiek, który po powrocie z pracy zjada obiad, otwiera piwo, włącza Teleexpress i dowiaduje się, że kolejny dziennikarz został zamordowany na wojnie, wzrusza ramionami i zmienia kanał na mecz piłkarski – współczesny odpowiednik wojny. Adresatami ofiary mają być również politycy, lecz dar – news lub czasem śmierć dziennikarza-ofiarnika jest jednym z bardzo wielu, raczej drugorzędnych, czynników, które wpływają na ich decyzje. Współczesna ofiara korespondenta wojennego nie narzuca na nikogo obowiązku odwzajemnienia. Hodalska twierdzi za Guy Nicolasem, że w społeczeństwie laickim ofiary stają się raczej symboliczne, tracą swój sakralny charakter. Lecz, jak wskazywał Paul Ricoeur, symbol zawsze w pewnym stopniu odnosi do sacrum. Czy można mówić o jakiejkolwiek symbolice, gdy kategoria sacrum zostaje zaniechana? Z tej przyczyny zestawienie pracy korespondentów wojennych z teorią ofiary stanowi raczej metaforę, rodzaj intelektualnej gry. Książka napisana jest sprawnie, miejscami wciąga, miejscami wzrusza. W toku wywodu autorka niezwykle płynnie przechodzi od jednej koncepcji do drugiej, jednak w momentach, gdy czytelnik przestaje podążać za tekstem, rodzą się wątpliwości. Dwa znaczenia słowa ofiara: religioznawczo-antropologiczne opisane powyżej oraz potoczne („osoba lub zwierzę bezradne wobec czyjejś przemocy, które doznały jakiejś szkody lub straciły życie”) zostają wymieszane. Autorka twierdzi, że „ofiara dokonuje operacji przejścia od profanum do sacrum”, jednak nasuwa się pytanie, czym jest to sacrum. Próba nadania sensu śmierci dziennikarzy nie powodzi się. W książce zostają przedstawione sylwetki siedmiu korespondentów, którzy zginęli podczas pracy w trakcie działań wojennych. Kiedy czyta się kolejne rozdziały o nich, nasuwa się trzecie znaczenie słowa ofiara – rodzaj podarunku, jaki wręcza się komuś w pewnym celu. Taki dar w intencji upamiętnienia zmarłych dziennikarzy stanowią fragmenty tej książki. Jednak w tym przypadku ofiara zaczyna niepokojąco przypominać laurkę.